GrosseWerder
Dołączył: 16 Sty 2009 Posty: 742 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Grosse Werder
|
Wysłany: Wto 7:32, 30 Cze 2009 Temat postu: Znalezisko |
|
|
Mam nadzieję, że dokumenty dotyczą Żuław i, że będziemy mieli szansę poznania ich treści, bo różnie to bywa - piwnice Archiwów Państwowych pełne są dokumentów do których nikt nie zagląda, a zwykły człowiek nie ma do nich dostępu .
Źródło: naszemiasto.pl
Niemieckie dokumenty z czasów II wojny światowej odkryto w ulach pod Nowym Dworem Gd.
Nawet kilkaset dokumentów niemieckich z czasów II wojny światowej mogło się zachować w kilkunastu starych drewnianych ulach, które znajdują się w gospodarstwie położonym kilka kilometrów od Nowego Dworu Gdańskiego. Wszystkie posłużyły jako materiał do wypełnienia drewnianych daszków pokrytych papą, które wieńczą każdy z uli.
- Ule trafiły do naszej rodziny w latach 70. - opowiada Krzysztof Wiśniewski, pszczelarz z Elbląga, który pod Nowym Dworem Gd. od lat zajmuje się pszczołami. - Mojemu ojcu sprzedał je pszczelarz, który miał pasiekę w Jantarze, a pracował jako stolarz w Gdańsku.
Nie od razu odkryto tajemnicę uli. Znajdujące się w jednym z daszków dokumenty znaleziono dopiero kilka lat temu. Wiadomo, że są również w innych. Wciąż brakowało jednak czasu, aby zbadać ich źródło i przekazać w lepsze dla nich miejsce. - Trzeba by było je wszystkie przetłumaczyć na język polski. Może wtedy odkrylibyśmy, skąd pochodzą - tłumaczy Krzysztof Wiśniewski. - Być może ule zbudował ich pierwszy właściciel i wtedy dokumenty pochodziłyby prawdopodobnie z Gdańska.
Dokumentami z czasów ostatniej wojny zajmuje się m.in. gdańskie Archiwum Państwowe. - Dokładnie co do ich pochodzenia będziemy mogli się wypowiedzieć, kiedy je zbadamy - mówi Katarzyna Kubicka z oddziału archiwum, który zajmuje się dokumentami do 1945 roku. - Po wojnie ludzie używali tego, co trafiało do ich rąk. Często były to papiery z domowych archiwów lub dokumenty z zakładów pracy. W swojej pracy spotykamy powojenne dokumenty, które wypisywane były na czystej stronie niemieckich papierów. Być może w ten sposób zostały spożytkowane również te niemieckie dokumenty.
Z uli wydobyto tylko część dokumentów. To korespondencja w języku niemieckim dotycząca transportu kolejowego. Pana Krzysztofa zaintrygowała nie tyle ich treść, co właściwość papieru, na których zostały napisane.
- Przez kilkadziesiąt lat pobytu w daszku dokumenty wciąż można przeczytać, druk nie wyblakł, papier nie zwilgotniał, a przecież nie były szczelnie zamknięte - mówi pan Krzysztof. - Wiem też, że ten papier się nie pali. Kiedyś, kiedy jeszcze nie wiedzieliśmy, jaki materiał je wypełnia, próbowaliśmy palić zniszczone drewniane elementy. Zawartość daszku nie uległa zniszczeniu. To mnie zaciekawiło. Co to za papier, dlaczego ma takie specjalne właściwości, czy jest czymś nasączony?
Trzeba przyznać, że dobrze chronił wnętrze ula. Do niedawna służyły one do przechowywania ramek pszczelich, a mogłyby jeszcze w nich zamieszkać pszczoły.
Zbadanie specjalnych właściwości papieru to zadanie dla specjalistów z archiwum. Tak samo jak zbadanie pochodzenia dokumentów oraz odkrycie, kto był ich autorem.
Być może też znajdzie się budowniczy uli, który tak ciekawie, w dobie powojennego, permanentnego braku materiałów, wykorzystał niemieckie papiery. To pomoże odkryć kolejny kawałek naszej pomorskiej historii, tak niezwykłej dla Polaków z centrum kraju.
Anna Szałkowska - POLSKA Dziennik Bałtycki
Post został pochwalony 0 razy |
|